Nie będzie żadnej wojny biologicznej?
Artykuł Marion Duvauchel, 27 kwietnia 2020
Od niemal dwóch miesięcy zdumiewające sprzeczności w komunikatach rządowych nie pozostawiają żadnych wątpliwości: słyszymy kłamstwo za kłamstwem.
Czy mamy do czynienia z wojną biologiczną? Ustalenie tego jest równie trudne, jak ustalenie, czy spodziewać się tysięcy zgonów. Szybkość, z jaką Chiny budowały szpitale, może sugerować, że przynajmniej tam byli na to przygotowani. „Oni”, czyli jakieś władze. Chińczycy niekoniecznie. W Europie jest oczywiste, że wojna bakteriologiczna jawi się naszym rządom jako teoria spiskowa. Ale francuska prasa nie jest wolna: gdyby tak było, nie powstałaby równoległa prasa oporu. Otóż prasa ta podlega ścisłemu monitoringowi: prawie nie opublikowała nowych informacji, gdy informacje te zostały przekazane jako fałszywe wiadomości (fake news).
Ale jeśli nie jest to wojna biologiczna, rzeczywiście wygląda zupełnie jak test: sprawdzenie, w jaki sposób rozprzestrzenia się sztuczny wirus, a być może także ocenienie czasu reakcji tych, dla których jest przeznaczony. Czy Chiny wypowiedziałyby wojnę światu, skoro wiadomo, że wirus pochodzi od nich?
Pod tym względem mogą byćspokojne: jest oczywiste, że w Europie nie jesteśmy gotowi ani politycznie, ani pod względem zjednoczenia narodów.
Jeśli jednak jest to test biologiczny, obfituje w znaczenia. Chiny znów mają pełne kieszenie. Wprawdzie przekazaliśmy im wszystkie nasze zdolności produkcyjne, których tak bardzo teraz brakuje, ale taka zdolność zaspokajania potrzeb całego świata w maski (czasami zanieczyszczone), powinna nas zastanawiać. Jednak nikt o tym nie mówi ani nie mówił, ani w gazetach ani w różnych stacjach telewizyjnych, specjalizujących się przecież w profesjonalnym gadaniu.
Dlatego czekamy na drugą falę i przygotowujemy się do niej we Francji ze znanym nam entuzjazmem medialnym.
Co jeśli druga fala przyniesie bardziej wydajnego wirusa? I czy to wiedzieliśmy, czy podejrzewaliśmy? Stąd gorączka medialna, która ma nas na to przygotować.
Ponieważ, w przeciwieństwie do tego, co twierdzi oświecona prasa, w której wcale się nie mówi o profesorze Raoult, który mówi bez ogródek: koronawirus zabija niewielu ludzi. (Co oczywiście nie usuwa żalu tych, którzy stracili ukochaną osobę). Według OECD, którego trudno podejrzewać o spisek, śmiertelność nie wzrosła. Gdyby doszło do rzezi, jaką jesteśmy straszeni, śmiertelność by wzrosła, prawda? I jeśli nigdy by nie zamknięto paryskiego metra, siedliska rozprzestrzeniania się wirusa, i jeśli ponownie otworzymy przedszkola, ryzyko nie będzie tak duże, jak nam się wydaje.
Świadczą o tym zreszą przykłady: statek wycieczkowy Diamond Princess: 3000 osób (często w podeszłym wieku) 700 zarażonych, 7 martwych; lotniskowiec Charles de Gaulle 1046 marynarzy, 60% zarażenia, 0 zabitych (wyszkoleni i silni mężczyźni); amerykański lotniskowiec Roosevelt: 3000 żeglarzy, 700 zarażonych (25% zarażenia), 1 śmierć.
Śmiertelność nie wynosi 3,4%, ale 0,1%, nawet mniej niż podczas epidemii grypy sezonowej, co mówią specjaliści wciąż jeszcze wolni: https://www.youtube.com/watch?v=hCs33zWPJrk
Co do wszystkich tych rzekomych ostatnich prognoz i niewiarygodnej liczby zgonów, których powstrzymanie zależeć miałoby od zamknięcia gospodarki, kto może wierzyć w takie bzdury? Chimera laboratoryjna rozpada się bardzo szybko przy przechodzeniu od jednego człowieka do drugiego. Miliony zgonów, których spodziewa się WHO na podstawie tego, co, jak twierdzą, wiedzą z góry i lekceważąc fakty, nie miały miejsca i nie będą miały miejsca. Liczby francuskie (już 4 razy wyższe niż w Niemczech) są w dużej mierze zawyżone. W Belgii pobiliśmy wszystkie fałszywe rekordy! I część tych śmierci (bardzo starych ludzi) prawdopodobnie i tak miałaby miejsce w ciągu tego roku.
Epidemia znika z dużą prędkością. I to jest bardzo krępujące dla władz, ponieważ tak właśnie przewidział profesor Raoult, bez żadnych prognoz, po prostu dlatego, że zna mały świat wirusów. Posunęliśmy się tak daleko, żeby nazwać francuski autorytet fałszerzem i kłamcą. W kanałach informacyjnych słyszymy wielu profesjonalistów: ale nigdy profesora Raoulta. Ciekawe, prawda?
Kto czerpie zyski z tej zbrodni?
Do trzech zliczyć można cechy przestępców, którzy obecnie pracują na poziomie międzynarodowym. Nic konspiracyjnego, minęły wieki, odkąd stowarzyszenia przestępców wiedzą, jak się sprzymierzyć, aby się zorganizować i zniewolić ludzi. Już św. Augustyn (patron spiskowców) piętnaście wieków temu mówił o tych nieuczciwych stanach. Hannah Arendt, która go dużo czytała, dobrze znała ten termin, stąd stawiała pytania. Zajmowało im to nieco więcej czasu, skoro nie mieli dzisiejszych zasobów internetowych.
Najpierw są laboratoria, które chcą sprzedać całkowicie bezużyteczną szczepionkę. Że w tym wyścigu o szczepionkę interesy gospodarcze są ogromne, przyznał to profesor przesłuchany niedawno na BFMTV. Nawet prasa działająca na zamówienie pozwala czasem poznać odrobinę prawdy. „Współpraca czy konkurencja”, pyta dziennikarz. „Trochę oba”, odpowiedział lekarz odchodząc, niemal się rumieniąc.
Jest w szczególności cech bankierów. Chcieli przestraszyć całe populacje, aby móc je zniewolić: po pierwsze, zamykając je „w domu”; następnie rujnując je ekonomicznie, aby międzynarodowi bankierzy mogli masowo pożyczyć pieniędze firmom, które nigdy nie będą w stanie spłacić długów. Celem jest niemal całkowita kontrola bankierów nad zachodnimi gospodarkami, której towarzyszy gwałtowna nacjonalizacja, która nie jest niczym innym jak internacjonalizacją środków produkcji. Wchodzimy w międzynarodowy komunizm, w którym wszystko będzie należeć do kasty bankierów, jak reżimy komunistyczne chciały, aby wszystko należało do państwa, pozostawiając po sobie ruiny i zdewastowany świat. Nie zapomnieliśmy o głodzie na Ukrainie, wielkim spichlerzu. Dziś w Afryce, pożeranej przez szarańczę, nadchodzi głód.
Jesteśmy zatem w trakcie globalizacji finansowej, swoistego super marksizmu. Modelu ekonomiczego, który, pod pozorem liberalizmu, Macron i jego klika przygotowują do wdrożenia. To sprawia, że te absurdalne z pozoru wybory są całkowicie spójne, w szczególności zakaz leczenia wg profesora Raoulta, który pozwalał na otworzenie gospodarki, ponieważ osoby dotknięte wczesnymi stadiami mogły być leczone bardzo szybko. Szpitale pozostałyby dostępne i bez przeciążenia, z personelem w dobrym stanie, zamiast wyczerpanego dziś personelu pielęgniarskiego. Szpital, bez względu na to, co powiedziano, nie wytrzymał i nie wytrzyma drugiej fali, z oklaskami na balkonach lub bez nich.
Zniszczenie Kościoła katolickiego jest jaskrawym znakiem, że siły finansowe nie mają już żadnej przeszkody do pokonania: jesteśmy zdani na boga zdrowia. Całe społeczeństwa posłusznie poddają się już tylko strachowi przed zakażeniem, nawet ci najmniej narażeni, tak bardzo przestraszono nas wymachiwaniem zaraźliwą chusteczką.
Jednak podstawowe potrzeby społeczności najbardziej wrażliwej nie są już zaspokajane. Jak powiedziała jedna afrykańska kobieta, więcej ludzi umrze z głodu niż z powodu koronawirusa. Nie wspominając już o zmarłych i rannych podczas policyjnych aresztowań i zamieszek.
We Francji zagrożone są dwie populacje: z jednej strony uzależnieni od narkotyków, bez dokumentów, wykluczeni lub po prostu wszyscy ci ludzie, którzy przybyli do naszego kraju dzięki humanitarnym organizacjom pozarządowym i którzy nie mają pracy ani przyzwoitego mieszkania. Z drugiej strony wszyscy francuscy bezrobotni lub pracujący na niepewnych stanowiskach oraz wszyscy mali ludzie dobrze znani tym, którzy wiedzą, jak wykorzystać to, co oferuje nasz kraj w zakresie pomocy społecznej. Cały ten mały świat jest „nie do zamknięcia”, albo dlatego, że nie ma „domu”, albo dlatego, że zachował styl życia i społeczność, która nie jest lub już nie jest nasza. Prosząc policję, aby nie interweniowała, hierarchia chroni swoją policję, ale lekceważy sprawiedliwość. Kiedy przykuty urzędnik upublicznił notatkę z prośbą o nie internowanie podczas Ramadanu, szybko temu zaprzeczono.
Ale interwencje policyjne zaczynają przypominać działania reżymu Pinocheta. Aż po wejście do kościoła w celu zakazania Mszy św., po donosie sąsiada. Widzieliśmy już takie sceny na kartach historii, których jeszcze nie wymazaliśmy.
Pusty Plac świętego Piotra z biednym papieżem demonstrującym urbi i orbi swoją samotność, zaoferował nam najbardziej uderzające przyznanie się do gwiezdnej pustki chrześcijaństwa.
Pozostali jeszcze chrześcijanie powinni teraz uświadomić sobie, że jest ich bardzo niewielu i że będą musieli żyć w katakumbach. Papieżowi Franciszkowi nie pozostanie nic innego jak tylko umrzeć z żalu, co powstrzyma go przynajmniej przed pogawędkami w samolotach. A może, po zakończeniu romansu z potęgami tego świata, w tym z wielkimi przywódcami islamu, jako prawdziwy jezuita, wyjdzie ze swojej duchowej śpiączki, aby obudzić się jako męczennik za wiarę? Modlitwa za niego to dziś wszystko, co chrześcijanie mogą zrobić.
Królestwo niebieskie nie jest zgodne z doczesnym kunktatorstwem. Idea śmierci zabarwia nasze myślenie w subtelne zepsucie, które otwiera drzwi do strachu i przerażenia. Duchowy problem, który powinien zajmować nasze duchowieństwo, jest prosty: w jaki sposób umysł pełen doczesnych myśli może zostać przekształcony w myśl Jezusa, Tego, który powinien nami rządzić? Śmierć, przyjmowana jako nieunikniona i ostateczna, nie jest na porządku dziennym: musisz umrzeć żywcem. Prawdziwa śmierć nie jest śmiercią biologiczną. Całe ciało nie jest tylko ciałem biologicznym, dziś wszystko przyczynia się do zapomnienia o tym.
Naszym horyzontem jest zmartwychwstanie, a nie nicość otchłani po nicości egzystencji spędzonej na zabawie i na swej małej osobie (w najlepszym razie własnej) z pogardą dla Boga, dobra i sprawiedliwości: Wielkanoc to święto Zmartwychwstania. To, że kościoły celowo powstrzymały się od świętowania jej, nawet w obliczu kurczącej się pandemii, mówi wiele o panującym w nich horyzoncie myślenia. Horyzoncie poddania się potęgom tego świata i myśli, która za nim stoi. Jeśli chodzi o średni poziom homiletyki, z szacunku dla nielicznych kapłanów, których słowa wciąż zawierają trochę soku, wagi, wigoru, odwagi i prawdy, pokryjemy go wielkim płaszczem miłosierdzia.
On z grobu wyrywa moje życie
Błogosław Panu, duszo moja.
Link do oryginału: La guerre bactériologique n’aura pas lieu ?